logo

Obserwatorzy

czwartek, 26 maja 2016

GRANICA ZERO: U stóp ludzkich możliwości

Jak to się stało, że tu jestem?
Być może z nudów, może z niechęci do mojego nędznego życia, a może właśnie się z kimś pokłóciłam? Może to zbyt upierdliwy chłopak, nadopiekuńczy rodzic, najlepsza przyjaciółka? Nie, to nic z tych rzeczy. Jestem tu, ponieważ chcę Wam coś opowiedzieć, a będzie tym moja historia. Jeszcze nie wiem, czy ma być to forma małej przestrogi, czy może raczej chwilowej rozrywki, ale jednego jestem pewna. Chcę, aby zapamiętano mnie jako kogoś, kto przekroczył wszelkie granice, bo wierzcie mi lub nie, ale tak właśnie było. Pragnę zostawić po sobie jakiś ślad, coś więcej niż tylko kolejny napis na kolejnym nagrobku.
Na imię mi Vivianne, ale za życia przeważnie mówiono do mnie Vivin. Tak, dobrze słyszycie. Jestem duchem nastolatki, którą do niedawna jeszcze byłam. Jak teraz wyglądam? Nadal mam bardzo długie, sięgające do pasa, jasne włosy w kolorze śnieżnobiałego, zimowego puchu, te same duże, szmaragdowe oczy i przede wszystkim gładką, porcelanową cerę. Fakt, jestem teraz niewidzialna dla większości populacji, a dla nielicznych, którzy potrafią mnie dostrzec trochę przezroczysta, ale to nadal ja. Może nie ta sama, ale jak najbardziej podobna.
Jak to się stało, że jestem duchem? Pewnie myślicie, że umarłam, ot tak zniknęłam z tego świata niczym zeszłoroczny śnieg, że to jest takie proste, ale nie jest. Mylicie się i to nawet bardzo. Ja wcale nie umarłam, po prostu przekroczyłam ostatnią z granic ludzkich niemożliwości, których od tak wielu wieków boją się ludzie. Niestety, coś poszło nie tak, a teraz jestem tu przed Wami jako zjawa w czystej postaci i nic nie mogę z tym zrobić. Pewnie to dla Was nielogiczne. Martwa a jednak żywa. Żywa a jednak martwa. Też chciałabym tego nie ogarniać. Tak jak Wy trwać w błogiej nieświadomości o mechanizmach jakimi rządzi się wszechświat. Nie dane mi było niestety zaznać takiego luksusu. Ma to swoje wady, owszem, ale muszę przyznać, że jest to dość ciekawe doświadczenie.
Mimo wszystkich stereotypów, które stawiają ponurego Żniwiarza w złym świetle, muszę przyznać, że nie jest on w cale taki tragiczny jakim go malują. To prawda, wygląda nieco upiornie i ma trochę trudny charakter, swoje zasady, do których przestrzegania próbuje mnie na każdym kroku zmuszać, ale przecież taką ma pracę. W końcu gdyby był przesadnie miły i budził w śmiertelnikach sympatię, każdy z chęcią szedłby z nim do piekła. O ile można tak to miejsce nazwać. Wiem to doskonale, bo jako duch mam mnóstwo wolnego czasu, więc dość często przesiaduję u niego w pałacu Śmierci, a w zasadzie to cały czas. Ale o tym może trochę później. Co ja Wam będę opowiadać o moich zajęciach w zaświatach, skoro przyszłam do Was w zupełnie innym celu… 
A wszystko zaczęło się dobre siedemnaście lat temu.
Urodziłam się w malowniczej Francji w dość zamożnej i wpływowej rodzinie. Nic nie wskazywało na to, że jest coś ze mną nie tak, choć sama zawsze czułam inaczej. Nigdy nie pasowałam do swojego otoczenia, rówieśnicy po prostu mnie nie akceptowali. Byłam dla nich dziwadłem, świruską, białym krukiem. Jako chyba jedyne dziecko na świecie interesowałam się tematyką śmierci i sprawami paranormalnymi – tak przynajmniej swego czasu myślałam. To nie było normalne, ani trochę. Dzisiejszy świat, świat pełen naukowych bzdur i najróżniejszych teorii tępi wszystko co nieznane i nielogiczne, śmieszne. Ludzie mówią, że duchy nie istnieją, że w nie nie wierzą, a przecież wychwalają bogów od tysiącleci. Chrześcijańska religia mówi o tym, że dusza po śmierci człowieka idzie pod sąd najwyższy. Przecież to to samo. Hipokryci!
W wieku około piętnastu lat moja psychika była na tyle zniszczona ludzką nienawiścią, że przestałam sypiać, bo gdy tylko zamykałam powieki, mój mózg snuł najróżniejsze wizje zabójstw. Moich zabójstw. Dostawałam szału. Nie chciałam do tego dopuścić. Dziwoląg–morderca. Jeszcze tego mi tylko wtedy brakowało. Moja bezsenność z czasem stała się dość uciążliwa. Brakowało mi energii do życia, o chęci do niego już nie wspominając. Byłam na wyczerpaniu. W połączeniu z moją szaloną fascynacją światem paranormalnym powstał absurdalny dla moich rówieśników pomysł. Mianowicie, skoro tak bardzo brakowało mi energii, postanowiłam ją sobie sama wytworzyć, bądź jeszcze lepiej – zabrać. I tak oto powstała moja pierwsza próba przekroczenia granic ludzkich możliwości.

16 komentarzy:

  1. Zacznę od marudzenia - brakuje mi spisu treści.
    Nie wydaje mi się, by dopisek "odwdzięczę się następnym rozdziałem" miał większy sens. Nawet to moim zdaniem trochę nie na miejscu i na czytelników, jak sama widzisz, to nie działa. Mówię jako blogerka, co próbowała wszystkiego, od próśb, informacji, po groźby i nadal ci co będą się chcieli z tobą podzielić swoją opinią, to to zrobią, a inni oleją taki dopisek i dalej będą czytać i pozostawać niemi.
    Granica zero, a więc kolejny prolog? Tak mam to odbierać? Chyba tak, bo na rozdział strasznie krótkie.
    A jednak udało się komuś ugryźć tematykę nieśmiertelności od tej drugiej strony, tej duchowej. Przyznam, że z czymś takim na blogu jeszcze się nie spotkałam, więc ciekawa jestem jak to przeprowadzisz. Jednego czego mi osobiście brakowało, to dopisku w jakim wieku lub jakich latach się urodziła i żyła. Spokojnie można by to umieścić po lub przed wzmiance o zamożnej rodzinie z Francji.
    Swoją drogą, ja się śmiercią nie interesowałam nigdy, ale to co nadprzyrodzone, takie nieco magiczne, jakieś duchy, itd, to od zawsze mnie fascynowały.

    Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. To początek opowieści, wprowadzenie do właściwej akcji.
    Cierpliwości, cierpliwości, o czasach, w których żyła będzie później. Może i nie jest to napisane wprost, ale z łatwością się domyślić, że to czasy współczesne.
    Nie chcę nic zdradzać, więc ciężko mi odpowiedzieć na Twój komentarz.
    Nie mniej jednak wezmę pod uwagę Twoje wskazówki. Mam nadzieję, że dalsze części również Ci się spodobają.
    Pozdrawiam, Winter Blackrose.

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no. W sumie nie wiem co mam myśleć o powyższym tekście. Czuję delikatny nastrój grozy i tajemnicy. Jeśli chodzi o stylistykę i inne ortografie, interpunkcje, to myślę, że jest w porządku. Czyta się płynnie. Jednak tematyka jest dość niepokojąca. Idealne słowa na określenie "Granicy Zero" to niepokojąca. Jednak nie będę się zagłebiać dalej. Zobaczymy co się stanie później. Pozdrawiam.
    Carmille Epimetheus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co jakiś czas wplatałam w fabułę trochę grozy, chciałam, żeby podczas czytania książki czytelnikowi towarzyszyły różne emocje.(Pisałam ją na konkurs literacki i postanowiłam wrzucić na kolejnego bloga)
      O jejciu! Przeczytałam, że nie będziesz się zagłębiać dalej i pomyślałam, że nie będziesz już czytać. :O :P
      Ślę gorące pozdrowienia, Winter

      Usuń
    2. Wybacz, musiałam się pomylić. Wyszedł niezły bohomaz. Chciałam powiedzieć, że zobaczymy co będzie dalej ;)

      Usuń
    3. Jak się czyta za pierwszym razem to jest mylące :D

      Usuń
  4. Witaj.

    "Wcale", a nie "w cale".

    Nie rozumiem narzekania, że brak informacji o czasie. Owszem, "dzisiejszy świat" może się odnosić do momentu, w którym żyła główna bohaterka i nie musi oznaczać współczesności, jednakże zwroty typu "chłopak", "Żniwiarz" (dawniej raczej Kostucha) et cetera są jednoznaczną wskazówką. Nie wymagam jednak czytania z uwagą i zrozumieniem, z czym jest ogromny problem na blogosferze.
    Radziłbym ograniczyć takie teksty po rozdziale. Jedynie zniechęcają. Czytelnicy nie są z reguły głupi i jeśli będą chcieli, to skomentują. I to Ty powinnaś zabiegać o ich komentarze nowymi postami, a nie oni komentarzami o nowy rozdział.
    I co to za zwrot "Let's winners"? Nie jest poprawny gramatycznie.
    Nie uważam, żeby było sporo naukowych bzdur. W okresie średniowiecza i tak dalej wszystko, co dziwne i niezrozumiałe tłumaczono religią i zjawiskami nadprzyrodzonymi. Teraz mamy większe pojęcie o świecie i wiele rzeczy można przedstawić w naukowy sposób.

    Pozdrawiam,
    Neuromancer.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka.
    Nie wiem, o co ci chodzi, ale nie zauważyłam nigdzie "w cale".
    Zwrot "let's winners" nie miał być nigdy zwrotem poprawnym gramatycznie. To taka gra słowna, która powstała podczas rozmów ze znajomym z klasy, który dzielił się ze mną opinią na temat owej książki, podczas pisania ją na konkurs.
    Mój pseudonim to Winter. W skrócie Win/Winnie lub Vinnie. Podczas czytania stwierdził, że zostanie moim fanem i tak jak są piosenkarze/celebryci mają fandomy tworzone od ich /imienia/nazwiska/pseudonimu, tak powstało Winners, oraz zwrot Let's wiinners.
    Dodatkowo była to praca konkursowa, więc zawarte Win/winner w tym wyrażeniu miało być małym żarcikiem.
    Co do naukowych bzdur i okresu średniowiecza się z Tobą zgadzam. Jednak mimo wszystko pisałam o naukowych bzdurach i teoriach, ponieważ w opinii publicznej czy środowisku naukowym/ ludzi uczonych/wykształconych pojęcia takie jak np duchy, podróże w czasie, potwory, portale, etc, etc są zwykłym wymysłem, a nie zjawiskami faktycznymi jak np, burza, tornado.
    W prehistorii przykładowo ogień mógł być zjawiskiem paranormalnym/magicznym, a teraz jest to czyta reakcja.
    Nie wiem, czy dokładnie wyjaśniłam, o co mi chodzi.
    Również pozdrawiam, Winter Blackrose.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolałbym, gdybyś używała opcji "odpowiedz". Poczta pokazuje mi wtedy, że odpowiedziałaś akurat na mój komentarz, a nie na kogoś innego.

      "Mimo wszystkich stereotypów, które stawiają ponurego Żniwiarza w złym świetle, muszę przyznać, że nie jest on w cale taki straszny." - Tutaj znajdziesz błąd. Polecam kombinację ctrl+f, pomaga przy szukaniu literówek, jeśli ktoś je wytknie.

      Podróże w czasie i portale nie są wymysłem, a czymś, co w dalekiej przyszłości będzie jak najbardziej możliwe. O ile zostanie wynaleziona technologia, która to umożliwi. Nie od parady jest gatunek "science fiction". To samo w przypadku potworów, za które można uznać chociażby zwierzęta poddane mutacji et cetera.
      Ogień został nam dany przez dawnych bogów, zależy od religii, po którą sięgniemy.

      Pozdrawiam,
      Neuromancer.

      Usuń
    2. Nie ma problemu :)

      Dzięki za radę, nie wiedziałam, że jest taka opcja.

      Nie są wymysłem? Ktoś je przecież wymyślił, co nie?

      Dzięki za opinię! Pozdrawiam, Winter Blackrose

      Usuń
  6. Raczej dzisiaj już tego nie skomentuje, ale wielkie plusy za wstawienie akapitów. Co prawda litery mogłyby być nieco mniejsze, ale popieram i kibicuję za wstawianie odstępów. Niewielu już tak robi...
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... Dzięki nim tekst o wiele przyjemniej się czyta, jest bardziej przejrzysty i przede wszystkim... zgodny z zasadami pisania.
      Do napisania, Winter Blackrose!

      Usuń
    2. Tutaj tekst również posiada białe tło.
      M.

      Usuń
    3. Taak, zauważyłam i już jest okej

      Usuń
  7. Pierwsze co mi przyszło na myśl po przeczytaniu tego rozdziału, to stwierdzenie iż jest niesamowicie krótki, więc nie odbieram tego jako rozdział, a bardziej jako część. Może tak być?
    Drugie co mi przyszło, to stwierdzenie, że zaczyna się tajemniczo i bardzo mistycznie, tak więc już mnie masz, bo choć fantastyka króluje w internecie niemal tak jak fanowskie o gwiazdach, to temat duchów jest raczej niespotykany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, pierwsze "rozdziały" wyszły mi króciutkie, bo pisałam je z pewnym zamysłem, ale to się zmieniło.
      Mam nadzieję, że utrzymam tą aurę tajemniczości i będę się rozwijać w dobrym kierunku.
      Pozdrawiam, Winter

      Usuń