Gorąco zapraszam na rozdział!
Nie
mam bladego pojęcia, co się ze mną działo, gdy zaledwie dwie godziny temu byłam
nieprzytomna, ani jak doszło do tego, że straciłam na chwilę całkowity kontakt
z rzeczywistością, ale czy to możliwe, aby to, co przeżywałam podobno
tylko we śnie na dziedzińcu szkolnym, tak naprawdę działo się na serio? Jestem
niemal pewna, że po upadku na korytarzu pozostałam w pełni przytomna. Musiałam
być. W końcu Celestia – bo tak przedstawiła mi się w gabinecie
pielęgniarki rudowłosa dziewczyna, którą po przebudzeniu zastałam siedzącą przy
moim łóżku, powiedziała wtedy: „przecież mówiłam Ci, żebyś zawsze sprawdzała
zegarek”. A przecież te same słowa wypłynęły z jej ust zaraz po naszym
zderzeniu. To niezbity dowód na to, że wtedy byłam jeszcze świadoma. Co więc
się stało, że znalazłam się tam całkowicie zemdlona? A co najważniejsze, kiedy
to musiało nastąpić.
Teraz leżę z głową pełną niespokojnych myśli w swoim
pokoju, ale gdy obudziłam się wczesnym popołudniem w szkole, nic nie
pamiętałam. Dopiero, gdy zauważyłam starannie zabandażowaną dłoń i rudowłosą
dziewczynę, przypomniałam sobie o wszystkim. Celestia zaraz po wysłuchaniu
mojej „absurdalnej” opowieści o atakującym mnie pół-człowieku, pół-potworze,
przewróciła teatralnie oczami i westchnęła ciężko.
– Przecież
mówiłam Ci, żebyś zawsze sprawdzała zegarek. – Upomniała
mnie, po czym spojrzała na moje ręce. – Masz. – Zdjęła z nadgarstka swój ładny, czarny zegarek ozdobiony drobnymi
diamencikami, który przypominał mi bardziej designerską bransoletkę i podała mi
go bez cienia zawahania. Nie zareagowałam wtedy, tylko wpatrywałam się w nią
jak słup soli z nieodgadnioną miną i niewykluczone, że również z otwartą
buzią… Ona na to tylko zmarszczyła brwi i nie zważając na moje nagłe protesty,
zapięła mi go szybkim ruchem na ręce.
– Ej, co
robisz? – Nieudolnie próbowałam zdjąć
urządzenie, ale trochę mi to nie wychodziło.
– Tobie bardziej się przyda. – Wzruszyła nonszalancko ramionami, jakby to było nic
takiego, po czym wstała i podeszła żwawym krokiem do drzwi.
– Ale… – Jęknęłam skołowana, głowa mi pęka, za dużo myśli
kłębi się teraz w mojej czaszce, zbyt dużo pytań. Zupełnie nie wiedziałam, jak
się powinnam zachować w takiej sytuacji. Wiem, że nie mam zbyt dobrych
kontaktów z rówieśnikami, ale mimo to i tak podejrzewam, że to nie jest
normalne zachowanie wśród młodzieży. – Na co mi on? – Spytałam nieśmiało i widząc jej zszokowaną
minę, od razu pożałowałam, że w ogóle zdecydowałam się odezwać. Jestem zupełnie
niedoświadczona w tych sprawach. Czuję, jak ze wstydu pieką mnie policzki. No
nie wierzę! Postrach całej szkoły, wyrzutek – jak dotąd myślałam – pozbawiony uczuć, pesymistka do bólu, nigdy niczym
nie wzruszona naprawdę się zaczerwieniłam. Ja!
Dziewczyna
słysząc moje pytanie drgnęła i odwróciła się do mnie gwałtownie. Jej delikatna
dłoń, która nie więcej niż zaledwie dwie minut temu zakładała mi biżuterię,
zacisnęła się teraz na metalowej klamce w żelaznym uścisku. Zamrugała i zrobiła
tak zdziwioną minę, jakbym właśnie jej powiedziała, że jestem kosmitką, a ona
została przeze mnie porwana i, że znajdujemy się właśnie na statku, który unosi
się w przestrzeni kosmicznej dziesiątki lat świetlnych od Ziemi.
– Co
proszę? – Wyrwało jej się. Dopiero teraz
zauważyłam, że mówi z brytyjskim akcentem. To by wyjaśniało, skąd się bierze
jej ta cała gracja i nienaganne, dworskie maniery. Pewnie wychowywała się w
otoczeniu tamtejszych arystokratów i dam dworu.
– Do czego
mi ten cholerny zegarek i o co tu właściwie chodzi, co się stało, że tu
trafiłam? –Zasypałam ją garścią pytań.
Pamiętam, jak odpowiedziała mi tylko chłodno: „przyjdź do mnie jutro na
pierwszej przerwie śniadaniowej pod pomnik akademii. Wtedy o tym pogadamy.
Wygląda na to, że mam Ci dużo do wyjaśnienia” i wyszła. Tak po prostu mnie tam
zostawiła skołowaną i niczego nieświadomą. Do diabła, co to ma wszystko
znaczyć?
Gdy wróciłam do domu, dostałam od
rodziców małe kazanie za to, że po moim „wypadku” wracałam do domu na piechotę
i to w dodatku jeszcze sama. Wiem, że to głupie, ale po tym śnie z atakującym
mnie Jamesem nie mogłam się zmusić do tego, alby przebywać w jego towarzystwie
sam na sam. Żołądek mi się skręca na samą myśl o tym, że miałabym siedzieć z
nim dwadzieścia minut w zamkniętym samochodzie. Prędzej bym chyba wystawiła się
na pożarcie stadu wygłodniałych wilków. Tak czy inaczej nie obchodzi mnie ich
zdanie, nagle zaczęli się mną przejmować, co im strzeliło do głowy? Ach... no
tak, zapomniałam. Jestem jedynaczką, a więc jednocześnie jedyną dziedziczką
rodzinnej fortuny, rodzice muszą o mnie dbać. W przeciwnym razie, gdyby
coś mi się stało, majątek naszego rodu trafiłby w ręce państwa, a linia
szlacheckiej rodziny Valiere stanęłaby pod znakiem zapytania. Eh, nie będę
sobie teraz zaprzątać tym teraz głowy. Powinnam raczej przygotować się
psychicznie na jutrzejszą rozmowę. Pewnie, dla niektórych to nic takiego, ale
jednak mimo wszystko trochę się denerwuję. Nie wiem, czego mam się konkretnie
spodziewać po tym spotkaniu. Celestia dziwnie się dziś zachowywała, ale… Nie!
Nie powinnam pochopnie oceniać ludzi, wiem, jakie to nieprzyjemne, gdy
społeczeństwo zachowuje się tak w stosunku do Ciebie. Mimo wszystko, jaka
by ona nie była, może przynajmniej wyjaśni mi, co się właściwie dziś stało.
Tak, na pewno powinna to wiedzieć, w końcu to przy niej obudziłam się u
pielęgniarki, raczej nie siedziała tam przez zwykłe widzimisie. Prawdopodobnie
miała dobry powód, aby przy mnie czuwać.
Dobra.
Dość tego wszystkiego. Im więcej będę o tym rozmyślać, tym ciężej będzie mi
jutro rano do niej podejść. Jeszcze sobie przypadkiem wmówię jakieś głupstwo,
np. że mi się coś uroiło i niczego się ostatecznie nie dowiem. Za nic w
świecie nie pozwolę sobie na tchórzostwo.
By odegnać z głowy splątane w
chaotycznym nieładzie myśli, postanowiłam zająć mój umysł czymś bardziej
użytecznym niż bezsensowne gdybanie nad przyszłością i wymyślanie
niestworzonych scenariuszy. Snucie tysięcy wizji niepewnej przyszłości nie ma
żadnego sensu. Los i tak popchnie nasze życie w takim kierunku, w jakim tylko
będzie mu się aktualnie podobać. Nikt nie jest w stanie narzucić mu swojej
woli, nie da się go w żaden sposób przekupić. Po za tym jest jeszcze jedna
rzecz, która nie dawała mi dziś spokoju, a dopiero teraz zdałam sobie
sprawę, że kompletnie o niej zapomniałam. Z głowy mi wyleciało to, że od samego
rana nieustannie towarzyszą mi jakieś dziwne znaki. Gdziekolwiek bym nie
spojrzała, widzę wyraźnie pojawiające się na przedmiotach niezrozumiałe dla
mnie symbole.
Pierwszą moją myślą po
uświadomieniu sobie tego drobnego faktu było: zajrzyj do księgi! Zajrzyj do
niej, teraz! Niestety, nagle poczułam się dziwnie zmęczona tym całym dniem
i tak śpiąca, że szczerze mówiąc powątpiewam, iż dam radę jeszcze dziś
zagłębiać się w tajemnice tego wszechświata. Tak naprawdę, to jestem pewna, że
gdybym zmusiła się teraz do przejrzenia książki w poszukiwaniu jakiejkolwiek
wzmianki na temat tych symboli, to znając życie nic bym nie znalazła. W związku
z tym, że zaczęłabym już moje „łowy” i ciekawość zaczęłaby mnie już dawno
zżerać od środka, od razu popędziłabym do biblioteki poszukać innych tego typu
tomów, może nawet kolejnych części tego tajemniczego zbiorowiska wiedzy, jakim
jest prastara księga, albo spróbowała ostatecznie poszperać gorączkowo
w Internecie wśród tysięcy a pewnie nawet i milionów artykułów, na których
ludzie w większości wypisują bzdury i ostatecznie nie zmrużyłabym dziś
oka. Skutkiem tego oczywiście byłoby zaspanie do szkoły oraz spóźnienie się na
rozmowę z dziewczyną.
Jakoś nie mam teraz ochoty myśleć o tym, że po dzisiejszym męczącym i absolutnie beznadziejnym dniu, jutro miałoby być dla mnie jeszcze gorsze, tylko dlatego, że wszystkie pytania kumulujące się w mojej głowie i przyprawiające mnie o lekką migrenę, pozostaną bez odpowiedzi. Z resztą nie mam siły myśleć o kolejnej zagadce, dopóki nie rozwiążę tej, która upomina się o rozwiązanie niemal każdej nocy.
Koszmary, które są zbyt realistyczne jak na sny oraz zbyt mroczne i psychodeliczne jak na mnie. Po za tym to nie był pierwszy raz, gdy zdarzały mi się tak tajemnicze i mroczne wizje. Nękają mnie coraz częściej. Problem tylko jest w tym, że każdy kolejny jest coraz bardziej niezrozumiały i przerażająco realistyczny. A ja zrobię wszystko, by dowiedzieć się, co one oznaczają.
Jakoś nie mam teraz ochoty myśleć o tym, że po dzisiejszym męczącym i absolutnie beznadziejnym dniu, jutro miałoby być dla mnie jeszcze gorsze, tylko dlatego, że wszystkie pytania kumulujące się w mojej głowie i przyprawiające mnie o lekką migrenę, pozostaną bez odpowiedzi. Z resztą nie mam siły myśleć o kolejnej zagadce, dopóki nie rozwiążę tej, która upomina się o rozwiązanie niemal każdej nocy.
Koszmary, które są zbyt realistyczne jak na sny oraz zbyt mroczne i psychodeliczne jak na mnie. Po za tym to nie był pierwszy raz, gdy zdarzały mi się tak tajemnicze i mroczne wizje. Nękają mnie coraz częściej. Problem tylko jest w tym, że każdy kolejny jest coraz bardziej niezrozumiały i przerażająco realistyczny. A ja zrobię wszystko, by dowiedzieć się, co one oznaczają.
Hej!
OdpowiedzUsuń○ Nie wiem, co się ze mną ostatnio dzieje. - akapit
○ (...) Nie mam bladego pojęcia (...) - akapit
○ (...) Zdjęła z nadgarstka swój ładny (...) - akapit, nowe zdanie.
○ (...) Nie zareagowałam wtedy (...) - akapit, nowe zdanie
○ (...) Dziewczyna słysząc moje pytanie drgnęła - akapit
○ (...) Pierwszą moją myślą po uświadomieniu sobie tego drobnego faktu było: zajrzyj do księgi! Zajrzyj do niej, teraz! Niestety, nagle poczułam się dziwnie zmęczona tym całym dniem i tak śpiąca, że szczerze mówiąc powątpiewam, iż dam radę jeszcze dziś zagłębiać się w tajemnice tego wszechświata. Tak naprawdę, to jestem pewna, że gdybym zmusiła się teraz do przejrzenia książki w poszukiwaniu jakiejkolwiek wzmianki na temat tych symboli, to znając życie nic bym nie znalazła. W związku z tym, że zaczęłabym już moje „łowy” i ciekawość zaczęłaby mnie już dawno zżerać od środka, od razu popędziłabym do biblioteki poszukać innych tego typu tomów, może nawet kolejnych części tego tajemniczego zbiorowiska wiedzy, jakim jest prastara księga, albo spróbowała ostatecznie poszperać gorączkowo w Internecie wśród tysięcy a pewnie nawet i milionów artykułów, na których ludzie w większości wypisują bzdury i ostatecznie nie zmrużyłabym dziś oka. Skutkiem tego oczywiście byłoby zaspanie do szkoły oraz spóźnienie się na rozmowę z dziewczyną. Jakoś nie mam teraz ochoty myśleć o tym, że po dzisiejszym męczącym i absolutnie beznadziejnym dniu, jutro miałoby być dla mnie jeszcze gorsze, tylko dlatego, że wszystkie pytania kumulujące się w mojej głowie i przyprawiające mnie o lekką migrenę, pozostaną bez odpowiedzi. Z resztą nie mam siły myśleć o kolejnej zagadce, dopóki nie rozwiążę tej, która upomina się o rozwiązanie niemal każdej nocy. Koszmary, które są zbyt realistyczne jak na sny oraz zbyt mroczne i psychodeliczne jak na mnie. Po za tym to nie był pierwszy raz, gdy zdarzały mi się tak tajemnicze i mroczne wizje. Nękają mnie coraz częściej. Problem tylko jest w tym, że każdy kolejny jest coraz bardziej niezrozumiały i przerażająco realistyczny. A ja zrobię wszystko, by dowiedzieć się, co one oznaczają.- ten wielgachny tekst rozbiłabym na kilka pomniejszych z akapitami.
○ Błędów brak. Czasami coś warto zamienić synonimem.
Pozdrawiam,
M.
Przejrzałam tekst, poprawiłam gdzieniegdzie, ale widzę, że masz tendencje do rozdrabniania tekstu. Oczywiście nie bierz tego do siebie.
UsuńPozdrawiam, Winter ;)
A więc bohaterka trochę wariuje, albo naprawdę jest coś na rzeczy i zaraz przejdziemy do fantastyki. Choć moim zdaniem to ona jest po prostu zmęczona i przez to śni na jawie.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie jednak sprawa tego zegarka.
Wybacz, że tak krótko komentuję, ale mam za sobą nieprzespaną noc i na koniec rzucę jedynie krytyką, więc uwaga:
- w opowiadaniach nie używamy skrótów typu "np", "tzn", "itp" i innych.
Pozdrawiam
dariusz-tychon.blogspot.com
Hej, uwielbiam twojego bloga, dlatego postanowiłam nominować cię do LBA:) Więcej znajdziesz tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadanie-demona.blogspot.com/lba
http://wadazagency.blogspot.com/lba