logo

Obserwatorzy

sobota, 16 grudnia 2017

7 billion people, 14 billion faces

  Nikt oprócz nas samych nie jest w stanie stwierdzić, co tak naprawdę dzieje się w naszych głowach. Na świecie żyje ponad siedem miliardów ludzi, którzy mają łącznie czternaście miliardów twarzy.

Życiowa monotonia
  Ilu spośród nas budziło się rano z myślą, że za chwilę będą musieli przywdziać maskę? Ilu wstało i zdało sobie sprawę z tego, że za chwilę wyjdą do szkoły/pracy, spotkają kolegów, znajomych, będą musieli rozmawiać z szefami/nauczycielami przez cały czas ponownie mając przyklejony do twarzy uśmiech? Przecież powszechnie wiadomo, że uśmiech nie zawsze oznacza szczęście.

W życiu jak w teatrze
  Zapewne wielu spośród ludzi na całym świecie ma swoją własną maskę. Taką drugą twarz, pod którą skrywa się tę prawdziwą i nakłada ją codziennie niczym make up na twarz kobiety. Przyklejona warstwa ochronna, można by powiedzieć wręcz, sfera bezpieczeństwa. Bo w końcu jeśli nie ukazujemy społeczeństwu swojego prawdziwego "ja", to co pokazujemy?
Otóż to! Tu pojawia się odpowiedź: maskę zrodzoną z kłamstw, wymuszonych opinii i zainteresowań, z fałszywego charakteru.
„Days without make-up are nice” – napisała kiedyś pod swoim zdjęciem aktorka Bella Thorne.  Co znaczy tyle co „dni bez makijażu są miłe.”  A  kiedy my zdejmujemy swój własny, mentalny makijaż? Kiedy pokazujemy światu prawdziwego siebie? 
Rodzi się pytanie i niemal natychmiastowo mogę odpowiedzieć: Internet!

Podwójne życie, podwójna tożsamość, czyżby filmy sc-fi zmieszały się z rzeczywistością?
W dzisiejszych czasach wielu ludzi (w tym kilka moich koleżanek i bliskich przyjaciół oraz oczywiście ja) skrywa się w internecie pod pseudonimami. Nasze pokolenie  najczęściej siedzi na blogach,  nie  tylko  czytając,  ale  także  pisząc.Jest to o wiele łatwiejszy i zdecydowanie bezpieczniejszy sposób na wyrażanie prawdziwego siebie oraz dotarcie do szerszej publiczności. Kryjąc się pod nick’iem, ukrywając swoją twarz możemy wyrażać własną opinię na dany temat, pisać opowiadania, udostępniać pamiętniki w internecie i wiele, wiele innych, bo w końcu, kto się zorientuje, że „pani xyz’ czy „pan zxcv” jest akurat mną? Młodzież boi się ewentualnej konfrontacji z otoczeniem, co może być jednym z głównych powodów depresji, myśli samobójczych, czy napadów smutku a o konsekwencjach wykluczenia ze społeczeństwa przez kolegów i koleżanki lepiej nie pisać. Sami najlepiej wiemy ze swojego doświadczenia, że jeśli nie pasujemy do grupy to wypadamy. A przecież każdy z nas narodził się człowiekiem, jedni są biali, inni mają rude włosy, a jeszcze tamci są grubi, albo zbyt chudzi. W takim momencie nasuwa się pytanie: dlaczego więc nie potrafimy zaakceptować nie tylko innych, ale także siebie? Dlaczego, jak głoszą piosenki, filmy, książki, ludzie zamiast otwierać się na świat i bliźnich, to otwierają się na Internet? Z jakiego powodu wszyscy zaczęli sobie nie ufać, gubić się, zamykać w sobie?

Może wiosenne porządki należy robić nie tylko w domu, ale także i w naszym wnętrzu?
   Zastanawiając się nad stwierdzeniem: dokąd zmierza ten świat, zdałam sobie sprawę z tego, że ludzie coraz bardziej się od siebie oddalają, izolują się. Błądząc po portalach społecznościowych doszukałam się kilkunastu (być może kilkudziesięciu - nie wiem dokładnie) stron,które proponują pomoc. Administratorzy zostawiają na nich kontakt, oferując swój czas, wysłuchanie problemu, doradzenie. Zastanawia mnie tylko jeden fakt. Dlaczego szukamy wybawienia w Internecie, wśród obcych ludzi, a nie u przyjaciół czy rodziny? Jak mawiają: najciemniej jest pod latarnią. Może wszyscy powinniśmy się zastanowić nad tym, gdzie szukać pomocy, w Internecie, czy w realnym świecie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz