logo

Obserwatorzy

czwartek, 30 czerwca 2016

GRANICA PIĄTA: Niewiedza

Gorąco zapraszam na rozdział!
          Nie wiem, co się ze mną ostatnio dzieje. Niezrozumiałe wizje w snach, tajemnicze znaki wokół mnie i złowrogie słowa szeptane ukradkiem przez nocne stwory. No i jeszcze ta koszmarna blizna na dłoni, która pojawiła się praktycznie znikąd na mojej prawej ręce.
           Nie mam bladego pojęcia, co się ze mną działo, gdy zaledwie dwie godziny temu byłam nieprzytomna, ani jak doszło do tego, że straciłam na chwilę całkowity kontakt z rzeczywistością, ale czy to możliwe, aby to, co przeżywałam podobno tylko we śnie na dziedzińcu szkolnym, tak naprawdę działo się na serio? Jestem niemal pewna, że po upadku na korytarzu pozostałam w pełni przytomna. Musiałam być. W końcu Celestia – bo tak przedstawiła mi się w gabinecie pielęgniarki rudowłosa dziewczyna, którą po przebudzeniu zastałam siedzącą przy moim łóżku, powiedziała wtedy: „przecież mówiłam Ci, żebyś zawsze sprawdzała zegarek”. A przecież te same słowa wypłynęły z jej ust zaraz po naszym zderzeniu. To niezbity dowód na to, że wtedy byłam jeszcze świadoma. Co więc się stało, że znalazłam się tam całkowicie zemdlona? A co najważniejsze, kiedy to musiało nastąpić.
       Teraz leżę z głową pełną niespokojnych myśli w swoim pokoju, ale gdy obudziłam się wczesnym popołudniem w szkole, nic nie pamiętałam. Dopiero, gdy zauważyłam starannie zabandażowaną dłoń i rudowłosą dziewczynę, przypomniałam sobie o wszystkim. Celestia zaraz po wysłuchaniu mojej „absurdalnej” opowieści o atakującym mnie pół-człowieku, pół-potworze, przewróciła teatralnie oczami i westchnęła ciężko.
– Przecież mówiłam Ci, żebyś zawsze sprawdzała zegarek. – Upomniała mnie, po czym spojrzała na moje ręce. – Masz. – Zdjęła z nadgarstka swój ładny, czarny zegarek ozdobiony drobnymi diamencikami, który przypominał mi bardziej designerską bransoletkę i podała mi go bez cienia zawahania. Nie zareagowałam wtedy, tylko wpatrywałam się w nią jak słup soli z nieodgadnioną miną i niewykluczone, że również z otwartą buzią… Ona na to tylko zmarszczyła brwi i nie zważając na moje nagłe protesty, zapięła mi go szybkim ruchem na ręce.
– Ej, co robisz? – Nieudolnie próbowałam zdjąć urządzenie, ale trochę mi to nie wychodziło.
            – Tobie bardziej się przyda. – Wzruszyła nonszalancko ramionami, jakby to było nic takiego, po czym wstała i podeszła żwawym krokiem do drzwi.
– Ale… – Jęknęłam skołowana, głowa mi pęka, za dużo myśli kłębi się teraz w mojej czaszce, zbyt dużo pytań. Zupełnie nie wiedziałam, jak się powinnam zachować w takiej sytuacji. Wiem, że nie mam zbyt dobrych kontaktów z rówieśnikami, ale mimo to i tak podejrzewam, że to nie jest normalne zachowanie wśród młodzieży. – Na co mi on? – Spytałam nieśmiało i widząc jej zszokowaną minę, od razu pożałowałam, że w ogóle zdecydowałam się odezwać. Jestem zupełnie niedoświadczona w tych sprawach. Czuję, jak ze wstydu pieką mnie policzki. No nie wierzę! Postrach całej szkoły, wyrzutek – jak dotąd myślałam – pozbawiony uczuć, pesymistka do bólu, nigdy niczym nie wzruszona naprawdę się zaczerwieniłam. Ja!
    Dziewczyna słysząc moje pytanie drgnęła i odwróciła się do mnie gwałtownie. Jej delikatna dłoń, która nie więcej niż zaledwie dwie minut temu zakładała mi biżuterię, zacisnęła się teraz na metalowej klamce w żelaznym uścisku. Zamrugała i zrobiła tak zdziwioną minę, jakbym właśnie jej powiedziała, że jestem kosmitką, a ona została przeze mnie porwana i, że znajdujemy się właśnie na statku, który unosi się w przestrzeni kosmicznej dziesiątki lat świetlnych od Ziemi.
– Co proszę? – Wyrwało jej się. Dopiero teraz zauważyłam, że mówi z brytyjskim akcentem. To by wyjaśniało, skąd się bierze jej ta cała gracja i nienaganne, dworskie maniery. Pewnie wychowywała się w otoczeniu tamtejszych arystokratów i dam dworu.
– Do czego mi ten cholerny zegarek i o co tu właściwie chodzi, co się stało, że tu trafiłam? –Zasypałam ją garścią pytań. Pamiętam, jak odpowiedziała mi tylko chłodno: „przyjdź do mnie jutro na pierwszej przerwie śniadaniowej pod pomnik akademii. Wtedy o tym pogadamy. Wygląda na to, że mam Ci dużo do wyjaśnienia” i wyszła. Tak po prostu mnie tam zostawiła skołowaną i niczego nieświadomą. Do diabła, co to ma wszystko znaczyć?
            Gdy wróciłam do domu, dostałam od rodziców małe kazanie za to, że po moim „wypadku” wracałam do domu na piechotę i to w dodatku jeszcze sama. Wiem, że to głupie, ale po tym śnie z atakującym mnie Jamesem nie mogłam się zmusić do tego, alby przebywać w jego towarzystwie sam na sam. Żołądek mi się skręca na samą myśl o tym, że miałabym siedzieć z nim dwadzieścia minut w zamkniętym samochodzie. Prędzej bym chyba wystawiła się na pożarcie stadu wygłodniałych wilków. Tak czy inaczej nie obchodzi mnie ich zdanie, nagle zaczęli się mną przejmować, co im strzeliło do głowy? Ach... no tak, zapomniałam. Jestem jedynaczką, a więc jednocześnie jedyną dziedziczką rodzinnej fortuny, rodzice muszą o mnie dbać. W przeciwnym razie, gdyby coś mi się stało, majątek naszego rodu trafiłby w ręce państwa, a linia szlacheckiej rodziny Valiere stanęłaby pod znakiem zapytania. Eh, nie będę sobie teraz zaprzątać tym teraz głowy. Powinnam raczej przygotować się psychicznie na jutrzejszą rozmowę. Pewnie, dla niektórych to nic takiego, ale jednak mimo wszystko trochę się denerwuję. Nie wiem, czego mam się konkretnie spodziewać po tym spotkaniu. Celestia dziwnie się dziś zachowywała, ale… Nie! Nie powinnam pochopnie oceniać ludzi, wiem, jakie to nieprzyjemne, gdy społeczeństwo zachowuje się tak w stosunku do Ciebie. Mimo wszystko, jaka by ona nie była, może przynajmniej wyjaśni mi, co się właściwie dziś stało. Tak, na pewno powinna to wiedzieć, w końcu to przy niej obudziłam się u pielęgniarki, raczej nie siedziała tam przez zwykłe widzimisie. Prawdopodobnie miała dobry powód, aby przy mnie czuwać.
Dobra. Dość tego wszystkiego. Im więcej będę o tym rozmyślać, tym ciężej będzie mi jutro rano do niej podejść. Jeszcze sobie przypadkiem wmówię jakieś głupstwo, np. że mi się coś uroiło i niczego się ostatecznie nie dowiem. Za nic w świecie nie pozwolę sobie na tchórzostwo.
            By odegnać z głowy splątane w chaotycznym nieładzie myśli, postanowiłam zająć mój umysł czymś bardziej użytecznym niż bezsensowne gdybanie nad przyszłością i wymyślanie niestworzonych scenariuszy. Snucie tysięcy wizji niepewnej przyszłości nie ma żadnego sensu. Los i tak popchnie nasze życie w takim kierunku, w jakim tylko będzie mu się aktualnie podobać. Nikt nie jest w stanie narzucić mu swojej woli, nie da się go w żaden sposób przekupić. Po za tym jest jeszcze jedna rzecz, która nie dawała mi dziś spokoju, a dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że kompletnie o niej zapomniałam. Z głowy mi wyleciało to, że od samego rana nieustannie towarzyszą mi jakieś dziwne znaki. Gdziekolwiek bym nie spojrzała, widzę wyraźnie pojawiające się na przedmiotach niezrozumiałe dla mnie symbole.
            Pierwszą moją myślą po uświadomieniu sobie tego drobnego faktu było: zajrzyj do księgi! Zajrzyj do niej, teraz! Niestety, nagle poczułam się dziwnie zmęczona tym całym dniem i tak śpiąca, że szczerze mówiąc powątpiewam, iż dam radę jeszcze dziś zagłębiać się w tajemnice tego wszechświata. Tak naprawdę, to jestem pewna, że gdybym zmusiła się teraz do przejrzenia książki w poszukiwaniu jakiejkolwiek wzmianki na temat tych symboli, to znając życie nic bym nie znalazła. W związku z tym, że zaczęłabym już moje „łowy” i ciekawość zaczęłaby mnie już dawno zżerać od środka, od razu popędziłabym do biblioteki poszukać innych tego typu tomów, może nawet kolejnych części tego tajemniczego zbiorowiska wiedzy, jakim jest prastara księga, albo spróbowała ostatecznie poszperać gorączkowo w Internecie wśród tysięcy a pewnie nawet i milionów artykułów, na których ludzie w większości wypisują bzdury i ostatecznie nie zmrużyłabym dziś oka. Skutkiem tego oczywiście byłoby zaspanie do szkoły oraz spóźnienie się na rozmowę z dziewczyną. 
Jakoś nie mam teraz ochoty myśleć o tym, że po dzisiejszym męczącym i absolutnie beznadziejnym dniu, jutro miałoby być dla mnie jeszcze gorsze, tylko dlatego, że wszystkie pytania kumulujące się w mojej głowie i przyprawiające mnie o lekką migrenę, pozostaną bez odpowiedzi. Z resztą nie mam siły myśleć o kolejnej zagadce, dopóki nie rozwiążę tej, która upomina się o rozwiązanie niemal każdej nocy. 
Koszmary, które są zbyt realistyczne jak na sny oraz zbyt mroczne i psychodeliczne jak na mnie. Po za tym to nie był pierwszy raz, gdy zdarzały mi się tak tajemnicze i mroczne wizje. Nękają mnie coraz częściej. Problem tylko jest w tym, że każdy kolejny jest coraz bardziej niezrozumiały i przerażająco realistyczny. A ja zrobię wszystko, by dowiedzieć się, co one oznaczają.

4 komentarze:

  1. Hej!

    ○ Nie wiem, co się ze mną ostatnio dzieje. - akapit
    ○ (...) Nie mam bladego pojęcia (...) - akapit
    ○ (...) Zdjęła z nadgarstka swój ładny (...) - akapit, nowe zdanie.
    ○ (...) Nie zareagowałam wtedy (...) - akapit, nowe zdanie
    ○ (...) Dziewczyna słysząc moje pytanie drgnęła - akapit
    ○ (...) Pierwszą moją myślą po uświadomieniu sobie tego drobnego faktu było: zajrzyj do księgi! Zajrzyj do niej, teraz! Niestety, nagle poczułam się dziwnie zmęczona tym całym dniem i tak śpiąca, że szczerze mówiąc powątpiewam, iż dam radę jeszcze dziś zagłębiać się w tajemnice tego wszechświata. Tak naprawdę, to jestem pewna, że gdybym zmusiła się teraz do przejrzenia książki w poszukiwaniu jakiejkolwiek wzmianki na temat tych symboli, to znając życie nic bym nie znalazła. W związku z tym, że zaczęłabym już moje „łowy” i ciekawość zaczęłaby mnie już dawno zżerać od środka, od razu popędziłabym do biblioteki poszukać innych tego typu tomów, może nawet kolejnych części tego tajemniczego zbiorowiska wiedzy, jakim jest prastara księga, albo spróbowała ostatecznie poszperać gorączkowo w Internecie wśród tysięcy a pewnie nawet i milionów artykułów, na których ludzie w większości wypisują bzdury i ostatecznie nie zmrużyłabym dziś oka. Skutkiem tego oczywiście byłoby zaspanie do szkoły oraz spóźnienie się na rozmowę z dziewczyną. Jakoś nie mam teraz ochoty myśleć o tym, że po dzisiejszym męczącym i absolutnie beznadziejnym dniu, jutro miałoby być dla mnie jeszcze gorsze, tylko dlatego, że wszystkie pytania kumulujące się w mojej głowie i przyprawiające mnie o lekką migrenę, pozostaną bez odpowiedzi. Z resztą nie mam siły myśleć o kolejnej zagadce, dopóki nie rozwiążę tej, która upomina się o rozwiązanie niemal każdej nocy. Koszmary, które są zbyt realistyczne jak na sny oraz zbyt mroczne i psychodeliczne jak na mnie. Po za tym to nie był pierwszy raz, gdy zdarzały mi się tak tajemnicze i mroczne wizje. Nękają mnie coraz częściej. Problem tylko jest w tym, że każdy kolejny jest coraz bardziej niezrozumiały i przerażająco realistyczny. A ja zrobię wszystko, by dowiedzieć się, co one oznaczają.- ten wielgachny tekst rozbiłabym na kilka pomniejszych z akapitami.
    ○ Błędów brak. Czasami coś warto zamienić synonimem.
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejrzałam tekst, poprawiłam gdzieniegdzie, ale widzę, że masz tendencje do rozdrabniania tekstu. Oczywiście nie bierz tego do siebie.
      Pozdrawiam, Winter ;)

      Usuń
  2. A więc bohaterka trochę wariuje, albo naprawdę jest coś na rzeczy i zaraz przejdziemy do fantastyki. Choć moim zdaniem to ona jest po prostu zmęczona i przez to śni na jawie.
    Ciekawi mnie jednak sprawa tego zegarka.
    Wybacz, że tak krótko komentuję, ale mam za sobą nieprzespaną noc i na koniec rzucę jedynie krytyką, więc uwaga:
    - w opowiadaniach nie używamy skrótów typu "np", "tzn", "itp" i innych.

    Pozdrawiam
    dariusz-tychon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, uwielbiam twojego bloga, dlatego postanowiłam nominować cię do LBA:) Więcej znajdziesz tutaj:
    http://opowiadanie-demona.blogspot.com/lba
    http://wadazagency.blogspot.com/lba

    OdpowiedzUsuń